TAJEMNICZE HIEROGLIFY cz. 3/4

   

milowym. W r.1824 wychodzi monumentalne studium Champolliona pod tytułem Précís du systéme hiéroglyphique des anciens Egyptiens (Zarys systemu hieroglificznego dawnych Egipcjan). Champollion podaje nieodparte dowody, iż w piśmie Egipcjan istniały znaki dwóch kategorii, zupełnie różnych - "jedne wyrażały ?dźwięki?, inne ?pojęcia". Ważne jest, że pierwsze "zachowują to znaczenie fonetyczne we wszystkich tekstach", a nie tylko w przypadku imion obcych. Champollion wskazuje również na to, że "starożytni Egipcjanie pisali używając hieroglifów fonetycznych nawet imiona swoich bogów, to jest imiona istot, które łatwiej wyrazić można w sposób symboliczny, szczególnie jeżeli uznamy, że pismo święte Egipcjan było w swym założeniu wyjątkowo symboliczne". Tymi samymi znakami alfabetycznymi zapisywano imiona faraonów i prostych ludzi i wreszcie zwykłe wyrazy - czasowniki, rzeczowniki, przymiotniki, spójniki i przyimki.

    Teraz, gdy system pisma przestał być tajemnicą, przyszła kolej na opracowanie słownika i gramatyki hieroglifiki. Przy ich pomocy można by zacząć tłumaczyć teksty egipskie, czytając już nie poszczególne imiona czy wyrazy, lecz całe inskrypcje. Champollion przystąpił do tej pracy. Jednakże wiele czasu i wysiłku kosztowało go inne, jakże niewdzięczne zajęcie. Poczynając od listu do p. Daciera aż do samej śmierci musiał genialny uczony prowadzić zażartą polemikę ze swymi licznymi przeciwnikami. Wysuwali oni szereg zarzutów przeciw Champollionowi: to o plagiat, to o odpowiedni dobór faktów, itp., itd.

    Skoro tylko w prasie ukaże się wiadomość o odczytaniu jakiegoś pisma starożytnego, natychmiast rozpoczyna się okres sprawdzania i dyskusji. Uczeni porównują teksty, sprawdzają prawidłowość proponowanych metod odczytywania, szukają dowodów, czy dane pismo można odczytać tylko przy zastosowaniu tej metody, czy też w jakikolwiek inny sposób. I prawie zawsze rodzą się wątpliwości dotyczące odkrycia. Jedni uczeni przyjmują je w całości, inni wnoszą istotne korekty, inni całkowicie je odrzucają, a jeszcze inni proponują, by nie spieszyć się z ostatecznymi wnioskami. Tak było w przypadku odczytania pisma linearnego B, odczytania pisma karyjskiego, tak było z odczytaniem pisma klinowego Mezopotamii i hieroglifów Majów. Polemikę wywołało również odczytanie hieroglifów egipskich. Niestety, w tej polemice interesy nauki bardzo często schodziły na dalszy plan. Rzeczywistą przyczyną krytyki Champolliona było nie szukanie prawdy, lecz urażona ambicja uczonych ("dlaczego Champollion, a nie ja"), fałszywy patriotyzm ("dlaczego Francuz Champollion, a nie Anglik Young?") i konserwatyzm ("dlaczego Champollion odrzuca zdanie poprzedników, którzy uważali hieroglify za symbole, a nie pismo alfabetyczne?") i, wreszcie, motywy czysto polityczne (i dogmatyczni katolicy, i zaciekli monarchiści nie byli w stanie pogodzić się z tym, że klucz do tajemnicy Sfinksa znalazł "buntownik" Champollion, nazwany za swe rewolucyjne przekonania "Robespierre'em z Grenoble"). Wokół odkrycia Champolliona podniósł się, mówiąc słowami jednego z egiptologów, "chóralny wrzask".

    W prasie angielskiej ukazało się mnóstwo artykułów pośrednio, a niekiedy wprost zarzucających plagiat genialnemu francuskiemu uczonemu. W anonimowym artykule, jaki ukazał się wkrótce po opublikowaniu listu do p. Daciera, twierdzono, że "znaki alfabetyczne nie mogą przekazywać rdzennych wyrazów egipskich, a służą jedynie do przekazu imion grecko-rzymskich". A zatem żadnego odkrycia Champollion nie dokonał, a co więcej, odczytane przez niego imiona grecko-rzymskie były odczytane już przez Thomasa Younga. Sam Young wystąpił w r.1823 z artykułem o znamiennym tytule: Komunikat o pewnych nowych odkryciach w dziedzinie literatury hieroglifícznej i starożytności egipskich z aneksem autentycznego alfabetu autora, uzupełnionego przez Champolliona. Inaczej mówiąc, uczony angielski przywłaszczył sobie rolę odkrywcy, przyznając Champollionowi rolę drugorzędną, rolę kontynuatora.

    Oczywiście, nie odpowiada to prawdzie, stąd Champollion uznał za konieczne wykazać bezzasadność zarzutów o plagiat i zasadniczą różnicę swojej metody i metody badań Younga. "Dlaczego Young zatrzymał się nagle po próbie analizy dwóch imion, Ptolemeusza i Bereniki, podczas gdy ja, stosując wyniki swojej analizy, odczytałem bez trudu sporo innych imion?" - zapytywał Champollion. I wyjaśniał: dlatego, że między jego systemem i systemem Younga "nie ma prawie nic wspólnego". Champollion przyznawał, że Young wniósł istotny wkład w dzieło poznania hieroglifów: na ten temat wypowiedział się już na samym początku swojego listu do p. Daciera, podkreślając zasługi uczonego angielskiego, podobnie jak i innych poprzedników, badających kamień z ftosetty - Akerblada i de Sacy'ego. Ponadto w tymże liście wskazał na błędy Younga, które skierowały go na fałszywą drogę. W Zarysie systemu hieroglificznego Champollion wyjaśnił dokładnie, na czym polegały rozbieżności między nim a Youngiem i wszyscy uczciwi ludzie zrozumieli, że o żadnym plagiacie nie może być mowy. Niemniej jednak w ciągu wielu lat kontynuowano w Anglii kampanię przeciwko Champollionowi i wykazywano pierwszeństwo Younga. Uczony francuski uznał, że odpowiadanie na te wrogie paszkwile byłoby poniżej jego godności. "Po co wskrzeszać ten zmumifikowany problem? - pisał do swego brata w r.1829 z Egiptu - Young wciąż jeszcze dyskutuje na temat alfabetu, podczas gdy ja już od pół roku znajduję się w samym gąszczu egipskich zabytków i jestem zaskoczony, iż czytam je znacznie bieglej, niż bym się spodziewał?"

    Współcześni egiptolodzy z Francji, Anglii, Rosji, Egiptu i Niemiec przyznają całkowicie pierwszeństwo Champollionowi w dziele odczytania hieroglifów. Niewątpliwe jest również, że to właśnie Champollion odkrył prawdziwą strukturę pisma egipskiego. Mimo to i za życia znakomitego uczonego, i jakiś czas po jego śmierci pojawiło się sporo prac, których autorzy twierdzili, iż Champollion się myli, i proponowali swój "klucz" do otwarcia tajemnic hieroglifiki nie krępując się często w sformułowaniach zarzucających Champollionowi różne błędy i pomyłki.

    Heinrich Julius Klaproth, orientalista i podróżnik, który spędził kilka lat w Rosji i dostąpił żaszczytu członkostwa Petersburskiej Akademii Nauk (odebrano mu ten zaszczyt "za niewłaściwą postawę w 1812 r."), posiadał swój własny punkt widzenia na hieroglifikę Egipcjan. Jego zdaniem była ona zbudowana na zasadzie tzw. akrofonü: jeden i ten sam hieroglif przekazywał kilka wyrazów, zaczynających się od danego dźwięku (na przykład hieroglif oznaczający "zająca" powinien określać jeszcze inne wyrazy zaczynające się od głoski "z" - "zima", "zachód", "zenit" itd.). Broniąc tej fałszywej tezy, Klaproth często pisał artykuły prasowe, starając się na wszelki sposób oczernić Champolliona i zdyskredytować jego wielkie odkrycie. Rodak Klaprotha, teolog z Lipska, Gustaw Seiffart, również przyłączył się do chóru ludzi oczerniających Champolliona. Miał on swoją "teorię" na temat hieroglifiki Egipcjan i uparcie jej bronił. Mimo jej widocznej nonsensowności (o pseudonaukowym charakterze pisaniny Seiffarta mówi wymownie tytuł jego fundamentalnej pracy: Nieodparty dowód na to, że 7 września r. 3446 przed narodzeniem Chrystusa nastąpił koniec potopu światowego i wszystkie narody obdarowane zostały alfabetem).

    Znamienne, że w tym czasie, kiedy Champollion był obiektem drwin ze strony swych rodaków, w Anglii posądzany o plagiat, w Niemczech atakowany przez różnych mędrców, w Rosji 29 grudnia 1826 r. (10 stycznia 182'7 r. Wg nowego stylu) został wybrany jednocześnie z Goethem honorowym członkiem Petersburskiej Akademii Nauk.

    Odkrycie Champolliona zdobywało z każdym rokiem uznanie i w innych krajach - we     Francji w jego obronie wystąpil sam Sylwester de Sacy, jeden z pionierów studiów nad tekstem kamienia z Rosetty, oraz tacy wybitni uczeni jak Laplace i Fourier, W Niemczech po stronie Champolliona opowiedział się jeden z największych i najwszechstronniejszych uczonych. Wilhelzn von Humboldt. W Italii spotkał Champollion swego znakomitego i utalentowanego ucznia Ippolito Roselliniego. Wreszcie i w Anglii znaleźli się ludzie uczciwi, którzy odrzucili fałszywy patriotyzm i uznali, że to nie Young, lecz Champollion jest odkrywcą i tylko za pomocą jego metody można odczytać pismo egipskie.

    Tak więc głośnemu chórowi oszczerców zaczął przeciwstawiać się coraz mocniejszy chór zwolenników Champolliona. On sam słusznie rozumował, że najlepszym sprawdzianem będzie przeczytanie i przekład tekstów egipskich. Po opublikowaniu Zarysu systemu hieroglificznego kontynuuje prace nad gramatyką i słownikiem, zagłębia się w studiowaniu tekstów milczących przez stulecia.

    W swojej ojczyźnie, we Francji, znalazł Champollion stosunkowo niewiele zabytków egipskich. Wiadomo, że wszystkie cenniejsze znaleziska ekspedycji Napoleona, a w tym i kamień z Rosetty, zostały zagarnięte przez Anglików i ulokowane w British Museum, w którym pozostają do dziś. Wobec takiej sytuacji uczony udaje się do Włoch, dokładniej do Turynu, w którym przechowywano największy na świecie zbiór starożytności egipskich. Tam, pośród strzępków papirusu, które dla pracowników muzeum nie przedstawiały żadnej wartości, odkrywa Champollion dokładną listę faraonów władających Egiptem od czasów najstarszych. Był to bezcenny dokument stanowiący podstawę ustalenia chronologii Kraju Piramid.

    Oprócz Turynu odwiedza Champollion inne miasta włoskie, w tym i Rzym, gdzie z powodzeniem odczytuje inskrypcje na obeliskach, które tak błędnie interpretował ongiś Athanasius Kircher. Pobyt we Włoszech nie miał na celu jedynie poszukiwania zabytków; Champollion wygłosił cykl wykładów cieszących się dużym zainteresowaniem na temat pisma hieroglificznego i jego odczytania. I tutaj słuchacze podzielili się na dwa obozy - zwolenników i przeciwników. W prasie włoskiej ukazywało się wiele artykułów pozytywnych, ale nie brakowało również wypowiedzi oskarżających go to o plagiat, to o bezbożnictwo, jako że Champollion mówił o tysiącleciach cywilizacji egipskiej, co było sprzeczne z dogmatem Kościoła o stworzeniu świata.

    Po powrocie do Francji Champollion kontynuuje badania: uzupełnia słownik, pisze nowe rozdziały gramatyki, tłumaczy inskrypcje egipskie. W r.1828 udaje mu się przekonać rząd francuski o celowości zorganizowania wyprawy naukowej do Egiptu. I oto po spełnieniu się marzenia, aby odczytać hieroglify, realne staje się drugie marzenie dzieciństwa-ujrzeć Kraj Piramid. W połowie r. 1828 przybywa Champollion na czele ekspedycji naukowej do Egiptu, w którym, jak obrazowo przedstawił to Ceram, "znalazł się po trosze w sytuacji zoologa, który wymodelował z resztek kości i skamielin postać ichtiozaura, a potem przeniesiony nagle w epokę kredową spotyka go obleczonego w krew i ciało".

    W Egipcie przebywa Champollion półtora roku wykonując naprawdę tytaniczną pracę. Zbiór rękopisów z okresu ekspedycji egipskiej obejmuje około dwudziestu opasłych tomów. "Egipt spenetrowano krok po kroku, a ja zatrzymywałem się w każdym miejscu, w którym czas pozostawił jakiekolwiek resztki antycznego blasku; każdy zabytek stał się obiektem szczegółowego badania; poprosiłem, by odrysowano wszystkie płaskorzeźby i skopiowano wszystkie inskrypcje mogące rzucić światło na rodowód ludu, którego imię jest związane z najstarszymi przekazami literackimi - pisze Champollion. - Materiały, które zebrałem, przeszły wszystkie moje oczekiwania. Moje teki kryją w sobie wielkie skarby, a ja uważam, że mam pełne prawo powiedzieć, iż historia Egiptu, jego religia i stworzone przezeń sztuki stanie się znana i zostanie prawidłowo oceniona dopiero po opublikowaniu rysunków, które zdobyłem w czasie mojej podróży." A w liście do brata pisze: "Oczekiwania mnie nie zawiodły i wiele z tego, co zaledwie niejasno przeczuwałem, przybrało tutaj realne kształty i stało się nieodpartą rzeczywistością."

    Odkryty "klucz" umożliwiał mu czytanie nie tylko inskrypcji na przedmiotach znajdujących się w kolekcjach europejskich, lecz również w ojczyźnie hieroglifów, w Egipcie - na murach świątyń, pałaców, na posągach i grobowcach epoki faraonów.

    Z Egiptu przywiózł Champollion ponad półtora tysiąca szkiców i ostateczne potwierdzenie słuszności swojego odkrycia w dziedzinie odczytywania hieroglifów egipskich. Po powrocie do Francji, bez chwili odpoczynku, przystępuje do opracowywania przywiezionego materiału. Gramatyka i słownik hieroglifów zajmują masę czasu. Ten nieustanny wysiłek, stałe napięcie nerwowe, lata wyrzeczeń w młodości, złośliwe i bezpodstawne napaści wszystko to wyczerpało siły Champolliona. W nocy z 3 na 4 marca 1832 r. genialny uczony zmarł. Ostatnie miesiące życia, przeczuwając swoją śmierć, poświęcił pracy nad gramatyką hieroglifów, zakładając słusznie, że śmierć zabierze jego ciało, a nie wiedzę przekazaną ludzkości.

    Najstarsze teksty hieroglificzne Egiptu pochodzą z XXXII wieku p.n.e. Najmłodsze - z IV w. n.e. A zatem liczą sobie ponad trzydzieści pięć stuleci. Ale historia tego języka obejmuje jeszcze większy przedział czasu. W r.1880 Maspero odkrył teksty hieroglificzne na wewnętrznych murach piramid faraonów V i VI dynastii, które, jak twierdzi członek ówczesnej Radzieckiej Akademii Nauk B. Turajew, "stały się punktem wyjścia do poznania języka egipskiego, religii i kultury, a jednocześnie jednym z najważniejszych zabytków o znaczeniu ogólnoludzkim", jako że są to "chyba najstarsze utwory literatury religijnej ludzkości". Język Tekstów piramid różni się od języka innych zabytków piśmiennictwa tej epoki swoją archaicznością. Teksty te narodziły się w głębokiej starożytności, jeszcze zanim Egipt został zjednoczony w jedno państwo, jeszcze przed wynalezieniem sztuki pisania. Rytualne formuły nakreślone na piramidach prowadzą nas w głąb czasu oddalonego od naszej epoki o pełne sześć tysięcy lat. Nie bez powodu Teksty piramid odwołują się do starych sformułowań, prawdopodobnie znanych z przekazów ustnych. Oto dlaczego możemy mówić o odrębnym języku archaicznym, różniącym się od staroegipskiego, który reprezentują teksty z okresu lat 3200-2200 p.n.e.

    Język staroegipski przeżył około tysiąca lat. Wypiera go język nazywany średnioegipskim albo klasycznym - w tym języku napisano większość znakomitych utworów literackich. Znajdował on naśladowców w czasach późniejszych. W języku klasycznym pisano nadal, choć wyszedł on już z użycia w mowie i przestał być językiem żywym. Aż po ostatnie lata samoistnej cywilizacji doliny Nilu zachowali go kapłani w kulcie religijnym, mimo że już nie rozumiała tego języka ludność, podobnie jak my nie rozumiemy starosłowiańskiego, a Włosi i Francuzi - łaciny.

    Już w tekstach z XVI w. p.n.e. uczeni ujawnili poszczególne cechy języka nowoegipskiego: widocznie w tym okresie posługiwała się nim ludność doliny Nilu i język mówiony przenikał do języka średnioegipskiego, który był językiem literackim. Począwszy od w. XIV p.n.e. język nowoegipski toruje sobie drogę również do literatury, w tym języku pisane są dokumenty urzędowe, bajki, monumentalne inskrypcje itp. Przełom ostateczny na jego korzyść następuje za panowania faraona reformatora - Echnatona. Następnie, w okresie XIX dynastii, zwanym okresem Ramzesa II, zaczyna się rozkwit literatury nowoegipskiej.

    Na kolejnym etapie rodzi się język demotyczny. Inskrypcje hieroglificzne powstają jeszcze w pierwszych wiekach naszej ery - pokrywają one mury świątyń. Ale w okresie od w. VIII p.n.e. do w. V n.e. podstawowa część tekstów pisana jest na papirusach pismem demotycznym, przypominającym naszą stenografię. Pismo demotyczne stanowi jak gdyby pośrednie ogniwo między nowoegipskim a koptyjskim. Aczkolwiek sama nazwa "demotyczne" wywodzi się z greckiego demos (lud), nie można twierdzić, że pismo to wyrażało jedyny żywy język mówiony, gdyż ciągle jeszcze "żywy" był język nownegipski. Najwcześniejsze teksty demotyczne posiadają oczywiście związek z mową ludu, ale później i demotyka wypracowuje swoje kanony i tradycje, staje się pismem oficjalnym. Natomiast ludność doliny Nilu posługuje się narzeczami różniącymi się od języka wyrażanego przez pismo demotyczne. Stanowi to jak gdyby podwaliný języka koptyjskiego.

    Język, koptyjski posługiwał się pismem alfabetycznym, zapożyczonym od Greków. Ponieważ jednak w języku koptyjskim istniały głoski nie istniejące w grece, twórcy alfabetu koptyjskiego zapożyczyli z demotyki osiem znaków, wystylizowali je i przy ich pomocy przekazywali dźwięki.

    Nie istniał jeden literacki język koptyjski: teksty pisano w pięciu różnych dialektach. Były to głównie przekłady z Biblii, żywoty świętych i męczenników, bajki, a nawet powieść historyczna. Po podbiciu Egiptu przez Arabów język Koptów powoli wymiera. Do wieku XVII-XVIII pisano w nim jeszcze pieśni kościelne i stopniowo staje się on rytualnym językiem nabożeństw. Co prawda, jeszcze w w. XIX za czasów Champolliona niektórzy kapłani koptyjscy swobodnie mówili po koptyjsku, a nawet prowadzili w nim korespondencję. Na początku naszego ,stulecia czyniono próby wprowadzenia języka koptyjskiego do szkół i uczynienia go znów językiem żywym. Próby takiego wskrzeszenia nie przyniosły rezultatu. Jednakże nie tak dawno uczeni odkryli, że niektórzy mieszkańcy wioski Pi-Solsel w Górnym Egipcie również obecnie w swojej mowie (w języku arabskim) używają szeregu wyrazów i powiedzeń koptyjskich. Tak oto potomek języka staroegipskiego dotrwał do wieku XX.

dalej
1  2  3  4

 

Źródło:

ZAGINIONE CYWILIZACJE Aleksandra Kondratowa w tłumaczeniu Stafana Michalskiego

.:|| Kontakt || Pytania || Mapa strony || Index || Reklama  ||:.

 
Wszystkie prawa zastrzeżone. AMRA.INFO